Spędziłam cudowny weekend u Skrzydlatego Kota (zapraszam na jej oryginalne candy) i zostałam przekonana do małej zmiany programowej w moim blogu. Zakładałam, że będę tu zamieszczać zdjęcia tylko takich prac, których wykonanie będzie można powtórzyć na moich warsztatach. Zrywam z tym! To, że nie mam pieca nie znaczy, że nie mogę się z Wami podzielić tym, co lepiłam i szkliwiłam przez ostatnie dwa lata. Niestety w tym roku nie chodzę już na warsztaty ceramiki (żałuję, oj żałuję) - więc z tym większym sentymentem zamieszczać będę zdjęcia prac o których mowa...
Kobieta z koszem cytryn to jedna z pierwszych figurek jakie popełniłam. Należy do rodziny postaci, z których każdej towarzyszy jakieś stworzenie, bądź rekwizyt i tylko jeden element ma na sobie kolorowe szkliwo. Dominującymi kolorami są wypalona glina i ten cudowny omszały, mieniący się różnymi odzieniami zieleni kolor (nie szkliwo a farba KD 14).
Ps. Serdecznie pozdrawiam pana Andrzeja, mojego ceramicznego Guru (napisałabym "Mistrz" ale nie trawi tego określenia) i wszystkie towarzyszki lepień :)
Piękna figurka, a te zielone elementy są niesamowite :)
OdpowiedzUsuńsuper super!!!! Twoja ceramika mnie powala, cieszę się, że będę mogła ją tutaj oglądać :)))))
OdpowiedzUsuńŚwietna :*
UsuńSuper jest ta gliniana babeczka :)
OdpowiedzUsuńJa mam piec i nie mam kiedy go używać:( Ale jeszcze tylko 1,5 roku i moje młodsze dziecię pójdzie do przedszkola, więc może wtedy zacznę działać w tym kierunku. Póki co nie ma szans, choć chciałabym bardzo.
Pozdrawiam serdecznie:)
Marta
Jak się ma piec to już jest 90% sukcesu :) Maluszek podrośnie, wstrzymywana lepieniowa wena eksploduje - ach... zazdroszczę! :)
UsuńNieziemskie figurki! Bardzo, bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńBardzo stylowa kobieta ;-) Świetna jest ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piekna ceramika!! Tej sztuki jeszcze nie próbowałam, chociaż kusi, ale musi niestety poczekać w długiej kolejce rzeczy, które chciałabym w przyszłości robić:))
OdpowiedzUsuń