piątek, 30 września 2011

Tydzień na działce cz.3 - Ognik

To już ostatni wieniec, którym będę się chwalić. Najbardziej dał mi w kość. Chciałam zarzucić robienie go ale powstrzymało mnie poczucie przyzwoitości - skoro już ucięłam najładniejsze gałązki nie mogłam po prostu ich porzucić. Ranking był taki - Hortensja - współpracująca, Róża kłuje ale da się jej odłamać kolce a Ognik kłuje i kolce ma nieodłamywalne. Wygląd wieńca zrekompensował cierpienia! Pewnie wszystkie ogniki ładnie wyglądają a niekoniecznie są przyjemne w obyciu - i krzaki i św. Elma i fosforowodór...

czwartek, 29 września 2011

Tydzień na działce cz.2 - Dzika róża


To zdjęcia kolejnego wieńca, który popełniłam. Muszę przyznać, że Dzika róża ze względu na swoją kolczastą naturę to twardy zawodnik! Można nawet rzec, że ciężki - gotowy wieniec ważył prawie 1,5kg. Pewno z czasem odparuje i się pomarszczy - jak nie przymierzając homo sapiens.
Za to od razu znalazł miejsce i uważam, że doskonale się wpasował.

środa, 28 września 2011

Tydzień na działce cz.1 - Hortensja


Jak już pisałam, ostatnie dni udało mi się spędzić w klimatach agrarnych. Zaowocowało to ogołoceniem kilku krzaków - robiłam wieńce spod znaku późnego lata. Przy okazji trochę historii - wieńce pleciono już w starożytnej Persji, noszono z okazji uroczystości religijnych i nazywano "diademami". Po grecku oznacza to "owinięte wokół". Z czasem diadem przyjął się jako symbol królewski lub kapłański. Czyli wieniec - nie takie byleco ;)

poniedziałek, 26 września 2011

Nowa zajawka

Korzystając z ładnej pogody zabawiłam tydzień na wsi - rękodzielne efekty wkrótce zamieszczę. Na razie zdjęcie naszyjnika soutache. Ogromnie się wciągnęłam w tą technikę. Było to nie lada odkryciem ponieważ operowanie igłą z nitką do tej pory traktowałam bardziej w kategoriach kary niż przyjemności. Obecnie jestem "za połową" kolejnego naszyjnika, potem zasadzam się na kolczyki. No i oczywiście przewiduję kursy tej techniki w Niebieskich Migdałach :)

wtorek, 20 września 2011

Brzydkie serwetki i origami

Jak już kiedyś wspominałam, żywo interesuję się serwetkami z innych krajów - im dalej, tym lepiej. Dostałam niedawno opakowanie z Japonii, z adnotacją, że nie są zbyt urodziwe, każda jest inna i raczej do niczego się nie nadają. Wielka była moja radość, gdy okazało się, że istotnie serwetki to żadne, ponieważ są papierem do origami. Marzył mi się taki od dawna, niestety cena była dość odstraszająca. Okazał się być inny niż się spodziewałam - miękki i raczej gruby. Przypomina bibułkę, która była dołączana do zeszytów przywożonych z Czechosłowacji (a w których, ze względu na strukturę papieru ciężko było pisać piórem).
Jak origami - wiadomo - żurawie!

poniedziałek, 19 września 2011

Znowu Klimt i znowu herbata

Już pisałam - to mój ulubiony format herbacianych skrzynek (choć za dużo torebek się w nim nie zmieści). To zdjęcie miałam przygotowane już jakiś czas temu, ale że skrzyneczka miała być niespodzianką nie mogłam go zamieścić - wiem, że właścicielka czasem tu zagląda :) W końcu cierpliwości stało się za dość - kilka osób się cieszy! Po raz kolejny użyłam papieru zamiast serwetek. Po wewnętrznej stronie wieczka, w tle - paprochy prawdziwego złota. Polecam - ma zupełnie inny kolor niż metal, choć współpraca z tak miękkimi płatkami może przyprawić o zawrót głowy...

sobota, 17 września 2011

Recyklizacja

Decoupage jest cudowną techniką bo nie tylko pozwala żeby nowe przedmioty udawały stare - ale także, aby w stare, brzydkie bądź nieprzydatne wpuścić nową jakość. Dziś dołączam zdjęcie pudełka po butach. Takie ozdobione pudełko może bez wstydu przechowywać różne drobiazgi lub stać się oryginalnym opakowaniem na prezent.

czwartek, 15 września 2011

MOJA herbaciarka

Jak już pisałam - szewc bez butów, ale ta skrzyneczka ma u mnie dożywocie. Zauroczył mnie wzór serwetki, choć musiałam się nieźle nakombinować, żeby dopasować wszystkie elementy. Całość pokryta jest idealnie matowym lakierem - aż tea time ciśnie się na usta :)

środa, 14 września 2011

Tacka

Tacka ozdobiona serwetką, która przyjechała z NY (jak wcześniej pisałam najładniejsze serwetki z USA produkowane są w Niemczech). Tą dostała moja teściowa (za Kopalińskim świekra) właśnie za serwetkową kontrabandę.

wtorek, 13 września 2011

Staroangielska wieś

Pogoda w Krakowie (odpukać) bardzo przyjemna. Nic tylko jechać na wieś - oczywiście muszę siedzieć w mieście. Ale z tej okazji dodaję zdjęcie pudełka w stylu shabby chic. Pudełko sosnowe, oryginalnie przeznaczone do przechowywania płyt posłużyło mi jako opakowanie na ceramiczny prezent. Serwetki - podejrzewam białokrucze - ponieważ kupiłam je ponad 15 lat temu, nieświadoma techniki decoupage'u. Większość przepadła przy stole zgodnie z przeznaczeniem a resztkę znalazłam ku wielkiemu szczęściu na dnie szafy.

czwartek, 8 września 2011

Herbaciarka większego formatu

To pudełko robiłam jako część prezentu ślubnego mojej przyjaciółki ze studiów. Najbardziej lubię pracować z serwetkami ale gabaryty pudełka sprowokowały użycie papieru. Boki ozdobiłam dodatkowo płatkami metalu do złoceń. Tło motywu na wewnętrznej stronie wieczka ozdobiłam za to kawałkami prawdziwego złota. Przy takiej pogodzie jak dzisiejsza miło powspominać ciepłą noc, w jaką odbywało się wesele. Aga, Przemek - duża buźka :)

środa, 7 września 2011

Więcej chusteczników


Odpukać piękny początek września a ja jestem przeziębiona. Dodaję więc zdjęcie naszego osobistego chustecznika (ten ze słoniami). Muszę podkreślać tą osobistą własność bo w myśl szewsko-obuwniczej zasady posiadam mało rzeczy własnej produkcji. Tak się jakoś składa...
Na drugim zdjęciu również chustecznik, tym razem nie mój - ale za to bardziej w jesiennym klimacie.

wtorek, 6 września 2011

Dalej herbatkowo

Kolejne pudełko - mam nadzieję, że dobrze służy nowym właścicielom, których z tego miejsca pozdrawiam.

Tea time

Skrzynka na herbatę w moim ulubionym formacie (na zrobienie jej miałam bardzo mało czasu). Jest własnością Art-Ambrozji, której bloga od wczoraj czytam zupełnie oficjalnie, do czego serdecznie zachęcam :)

poniedziałek, 5 września 2011

Pudełko poglądowe

To pudełeczko pojedzie aż do NY, jest prezentem dla pani, która dziwiła się czemu interesują mnie serwetki z innych kontynentów. Okazało się, że najładniejsze serwetki przywiezione z nieśpiącego miasta i tak były drukowane w Niemczech. Ale przyznam, że tych wzorów (patrz pudełko) nie widziałam w naszych sklepach. Wszystkich, którzy kupowali dla mnie serwetki gorąco pozdrawiam!

Z niedalekiej przeszłości...

Pora na pierwsze prace. To pudełko na chusteczki dla dzieci mojej najlepszej przyjaciółki - mają w domu błękitną szafkę w obłoczki więc mam nadzieję, że będzie pasowało (jeszcze go nie dostali). Rozmarzony kot na obłoczku - jak nic myśli o niebieskich migdałach (albo żeby komuś dyskretnie nasiusiać w obuwie!)...

sobota, 3 września 2011

Dobry początek

Początek roku szkolnego, początek bloga i początek spełniania marzeń o prowadzeniu warsztatów decoupage'u oraz innych technik artystycznych. Mam nadzieję, że zacznę we wrześniu, co pewne na ulicy Wrzesińskiej, oczywiście w Krakowie.
Co do bloga to może będzie (znowu czytam "Ferdydurke") niczym Kopyrda schludny, rześki, łatwy, trafny i przyjemny - czego sobie i państwu życzę :) Oczywiście jak uda mi się opanować te wszystkie funkcje!