czwartek, 14 czerwca 2012

Franciszek

Dawno nie dodawałam nic z ceramiki więc nadeszła pora na kolejną figurkę. Figurkę nazywam Franciszkiem (nie jest to ten święty ale skojarzenie dokładnie to). Do ulepienia go zainspirował mnie pewien ptaszek, który przylatywał do ogrodu na działce moich rodziców. Kiedy mi o nim opowiadali myślałam, że coś koloryzują ale widziałam to na własne oczy. Otóż kiedy tata zaczynał plewić albo coś kopać w ziemi - nie widłami czy szpadlem a klęcząc i przy użyciu mniejszych narzędzi, od razu przylatywał mały, poczochrany, śmieszny ptaszek i siadał w odległości wyciągnięcia ręki. I taki to był tandem - jak tata znalazł w ziemi jakiegoś robaka kładł go przed ptaszkiem, który bez zastanowienia połykał prezent. Wiem, że zwierzęta mogą wyczuwać swoich miłośników ale ten konkretny rozczochraniec był wyjątkowym spryciarzem. I na dodatek bystrzakiem skoro skojarzył cudze kopanie w ziemi z dostępem do przekąsek :)
Ceramiczne ptaszki były szkliwione na żółto ale w trakcie wypalanie zostały zabarwione oparami KD14. To miały być takie wesołe kanarki (żeby się nie kojarzyły z gołębiami bo jako Krakowianka nie uznaję goszczenia na sobie Columba livia f. urbana, lubię je karmić ale bez spoufalania się!). Dodatkowo jeden siedział na naczynku (do którego wg koncepcji miałam wsypać drobne nasionka) ale się oderwał i gdzieś odleciał...



Podobno jutro ma być ostatni taki rozszlochany deszczem dzień i już nie mogę się doczekać upałów - choć bardzo lubię chodzić w moich kaloszach w kolorowe paski :)

18 komentarzy:

  1. Jejku, ale masz talent! Jestem pod naprawdę wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. zacznę od końca kalosze są super!! a co do deszczu to dziś miał być ostatni dzień... Franciszek śliczniutki, czego Ty Aniu nie potrafisz?
    Pozdrawiam niebiesko buziolki:*:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Franciszek jest doskonały! Zresztą jak wszystkie wykonane przez Ciebie figurki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Franciszek przepiękny:) Życzę dużo słońca:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kreatywność bez końca.Bardzo lubię tutaj zaglądać iczytać ciekawe niebieskie opowieści oraz podziwiać migdałowe prace.Pozdrawiam i też czekam na ciepło i słonko.

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo mi się podoba opowieść o rozczochranym ptaszku, który przylatywał na wyżerkę ;) a te figurki okraszone tym opowiadankiem podobają mi się bardzo :)
    mam nadzieję, że dziś to rzeczywiście ten ostatni zapłakany dzień na dłuższy czas.....

    OdpowiedzUsuń
  7. no to Tata ma swoją piękną rzeźbę a i ptaszek został uwieczniony, cudne i opowieść i Twoje dzieła :)

    OdpowiedzUsuń
  8. od razu widać, że zarówno Franciszek jak i ptaszki świetnie się czują w swoim towarzystwie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ Ty jesteś zdolna osóbka ciagle czymś zaskakujesz.No i oczywiście miałąś razcje juz dzisiaj świeci słonko co i mnie tez bardzo cieszy .Pozdrawiam Słonecznie Ewa:))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaka piękna figurka!!! Ptaszek cudownie wyglada na tym kapeluszu:) Zapraszam Cię do zabawy w jedenaście pytań na moim blogu:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudny jest. Jak robi się takie cuda?!?!

    OdpowiedzUsuń
  12. Franciszek jest cudny ! Pięknie go wykonałaś !
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nooo!Mi też się podoba. z tym ptaszkiem o się chyba zainspiruję.

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczne są Twoje figurki. Ja też próbuję cos lepić w glinie, ale tylko wtedy jak jestem u teściów (nota bene pod Krakowem:-), bo tam mam możliwość wypalenia.Niedługo wakacje, wiec zajrzę... A tak w ogóle to zapraszam do mnie po wyróznienie:-)! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. Aniu jestem pod wrażeniem!!
    Przepiękna, wyjątkowo urokliwa figurka. Budzi same miłe skojarzenia!
    Tatę, miłośnika ptaków, koniecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń