środa, 16 stycznia 2013

Kocia sprawa - część pierwsza

Dawno nie pisałam i nawet wiem dlaczego. Otóż miałam opór bo postanowiłam sobie, że w kolejnym poście napiszę o kotkach a w zasadzie nic wesołego nie mam do napisania.
Tak jak wspominałam Słodziaczki zostały przygarnięte na czas zimy przez moją ciocię, która do miłośników kotów nie należy. Gdybym miała podać największe zdziwienie 2012 roku było by nim niestety to, że jak ktoś kotów nie kochał to już nie pokocha... Ciocia od pierwszego dnia wykazała się dużą otwartością, mówiąc np że skoro koty są jej gośćmi to nie będzie przed nimi zamykać żadnego pokoju. Pamiętam, że zanim ja odważyłam się przygarnąć kota bałam się spać z cudzymi kotami i zawsze zamykałam drzwi. Otóż z ciocią kotki śpią od pierwszej nocy - szacun ;p Niestety status "przechowania na zimę" jest dalej utrzymany i często pada pytanie kiedy w końcu będzie ciepło i przyjdzie wiosna - i nie chodzi o to że będą kwitnąć kwiaty...
Podsumowując kotki mają się dobrze ale dalej szukają domu. Poniżej najsmutniejsze zdjęcie ale z takim komentarzem się wszystkim kojarzy.





No i właśnie - strasznie ponuracki post mi wyszedł...

Ale jest i wesoła anegdotka. Otóż pojechaliśmy z kocurkami na zabieg (gdyby zaczęły znaczyć teren w mieszkaniu, pewno nie doczekały by do wiosny). U przemiłej, fantastycznej pani weterynarz - niczym w słabej miejskiej legendzie okazało się, że Serduszko jest dziewczynką! Okazało się to dosłownie w ostatniej chwili tuż przed podaniem narkozy... Teraz z moim małżem nazywamy ją Wątróbka :))) Oczywiście nikt oprócz nas tego nie robi ze względu na obraźliwy wydźwięk imienia :)

Jutro wylosuję cukierka spośród wszystkich dobrych serc, które włączyły się do akcji. I może nawet nie będę się wspomagać Randomem ze względu na małopolskie ferie i obecność w naszym domu Gościnnej Sierotki.
Na razie życzę miłej nocy :*

14 komentarzy:

  1. Smutna sprawa z tymi kotkami. Szkoda, że nie znalazły jeszcze swojego stałego domu. Skoro "Serduszko" okazało się dziewczyną, to na wiosnę może być z Nią kłopot. Nie wiem, czy te kotki są trzymane tylko w domu, a czy mogą sobie hasać do woli po podwórku, rzecz jasna nie chodzi mi o teraz, gdy mamy kilkustopniowe mrozy. Swoją drogą, gdy kotki trochę podrosną, to może same zechcą pójść "w świat"?
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moi rodzice za bardzo są z nimi związani żeby pozwolili im pójść w świat :)))

      Usuń
  2. Pytałam swoją rodzinę mieszkającą,w Krakowie i okolicy,ale oni wszyscy mają już sporo zwierząt w domu i kolejne to dla nich wyzwanie.Sama mam sporo kotków u siebie, więcej przyjąć nie mogę.
    Smutne jest to, że te śliczne kociaki mogą trafić znowu na ulicę,dla nich to będzie trauma.W skrytości ducha myślę, że ciocia przez zimę przekona się do nich i pokocha tak bardzo,że nie będzie miała serca eksmitować ich na ulicę.
    Trzymam kciuki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku zimy mieliśmy nadzieję co do cioci, teraz nie mamy złudzeń :(
      Na ulicę nie trafią bo gdyby taka opcja wchodziła w grę nie przygarniali byśmy ich w ogóle :)

      Usuń
    2. Czyli jak nie ciocia to Ty Aniu je przygarniesz?Super :)
      A tak na poważnie,to może nie będzie tak źle :)))

      Usuń
  3. Ech smutno się zrobiło ...to zdjęcie jest naprawdę wymowne.Czasem bezradność powala na podłogę...Pytam dalej...anuż się znajdzie miejsce...

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedne kotki, mam nadzieję, że znajdą nowy dom, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. W akcji udzialu nie bralam, ale pytalam i nadal pytac bede! A zdjecie rzeczywiscie smutasne, ale kociaki przesliczne i wierze, ze znajdzie sie jakies dobre serduszko, ktore je przygarnie! Trzymam kciuki! Pozdrawiam niebiesko:)

    OdpowiedzUsuń
  6. u nas na wsi zawsze jest kotów za duzo i niestety przeważnie podwórkowe, wiec nawet nie będę się pytać, bo chyba nie o takie warunki chodzi...dodatkowo mamy dosć ruchliwą droge wiec rotacja jest niestety spora- sama mam chyba juz 10-go kotka, moze sie uchowa, bo taki dosć strachliwy i sie nie oddala... jego braciszek miał mniej szczęscia...

    OdpowiedzUsuń
  7. eh... szkoda, że nie znalazł się jeszcze nowy dom dla kociaków :( niestety nie wiem jak mogłabym jeszcze pomóc... nie mam znajomych w okolicach Krakowa i chyba na moim forum też nikogo nie ma z okolic, ale jeszcze podpytam...
    ja miałam dokładnie taką samą sytuację z kotkiem, kiedy to tuż przed zabiegiem okazało się, że to nie kocurek... był Felek, a została Fela :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Smutna historia, ale nie trać nadzieji. Myślę, że do takich słodziaków szczęście sie w końcu uśmiechnie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. wielka szkoda że kotki nie mają jeszcze stałego domu :( Trzymam kciuki za ich dalsze losy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. oj, widzę, że to u Cioci im tak dobrze, nisko się kłaniaj ode mnie :)
    mimo wszystko trzymam kciuki za nowe, kochające domy

    całuski

    OdpowiedzUsuń