Widziałam dziś na chodniku pierwszego kasztana i przypomniało mi się, że mam buteleczkę w temacie. Lubię ozdabiać takie małe butelki bo mogę dać komuś do domu własnej roboty nalewkę, którą częstowałam kiedy np. nie mógł spróbować na miejscu. W ogóle bardzo lubię zwyczaj dawania słodkiego komuś, kto nie mógł się stawić na imprezie. Moja mama zawsze przekazuje jakieś smakołyki nieobecnym a i dostać jest bardzo miło. No i oczywiście cenię sobie, że jak mamy w domu coś dobrego to częstujemy sąsiadów, którzy odwzajemniają się tym samym.
O nie, w ogóle miało być nie o tym... No ale cóż jak już się rozpisałam to do butelki mogę tylko dodać, że przy takich motywach (serwetka Maki) warto jest użyć kleju, który rozmazuje farbę bo robią się delikatne cieniowania :)
Butelkę ozdabiałam jakiś czas temu i teraz stwierdzam, że jeśli się ma wątpliwości co do jakiejś niedoróbki to wcale nie znikają po upływie kilku miesięcy. Mam na myśli kasztanki z tylnej strony, to że są takie urwane, zawieszone. Trzeba było ogonek albo zlikwidować, albo gdzieś dociągnąć... W realu mniej razi niż na zdjęciu (może w tym problem).
A na koniec chciałam tylko napomknąć, że wymyśliłam już rocznicowego cukierka. Muszę go jeszcze przygotować, będzie związany z czymś, czego jeszcze tu nie pokazywałam (a w czym się w pracy prawie codziennie babrzę). Mam nadzieję, że troszkę zaintrygowałam :)))
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo i coś nawciskałam =/ ale już się poprawiam =}
UsuńButelka cudna! =D
OdpowiedzUsuńA z tym obdarowywaniem też tak mam- lubię się czymś podzielić. A później jest coś niesamowitego, gdy w deszczowy dzień albo w chwili gdy miałam ciężki dzień, dzwoni dzwonek do drzwi a tam zjawia się ciocia, albo kuzynka z czymś słodkim. "Wiesz robiłam placek, to Ci przyniosłam na spróbowanie". To niby taki niewielki gest, a tak się miło człowiekowi robi ;p
Pozdrawiam cieplutko =}
Witaj:) muszę przyznać, że mimo wszystko ładna ta Twoja kasztanowa buteleczka... piszę mimo wszystko bo: nie lubię jesieni, nie lubię kasztanów, nie lubię zółtych liści, nie lubię jak słońce cofa się w popłochu z dnia na dzień i zimy też nie lubię... eh... wiem okropna dziś jestem;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niebiesko i przesyłam buziolki:*:)
Ps. zimy i wszystkiego co z nią związane też nie lubię;p
Super buteleczka!pozdrawiam cieplutko:D
OdpowiedzUsuńśliczna butelka i te kasztany! Czuje się jak by już była jesień:) I z niecierpliwością czekam na cukierka :D
OdpowiedzUsuńbuteleczka cudna, a moim zdaniem kasztanki z tyłu są akurat takie jak trzeba :) Skoro zostały tak przyklejone, to znaczy, że tak miało być :) i takiej wersji trzeba się trzymać :)
OdpowiedzUsuńSUPER buteleczka! Moim zdaniem wcale nie rzuca się to w oczy, że są takie oderwane - myślę, że to przez spękania! :-) A co do obdarowywania - to jest właśnie to! Każdemu jest wtedy miło i jakoś tak cieplej się na sercu robi! ♥ Jestem ciekawa co wymyśliłaś na candy! ;-)
OdpowiedzUsuńintrygantka..ciekawe co to..a butelka fajna, nawet bardzo..
OdpowiedzUsuńButelki śliczne, choć jesień przypominają:) Niedoróbek na nich nie widzę. Muszę jednak przyznać, że czasem jak zrobię zdjęcie jakiejś pracy to wychodzą na nim takie niedoróbki, których gołym okiem nie widać... Czekam na cukieraska. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńButeleczka śliczna:)) No i oczywiście czekam na tego cukieraska:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńFajowe te butelki:)
OdpowiedzUsuńI u Ciebie cudna buteleczka, ja tam zadnych niedoskonałości nie widzę a ozdobiona kasztanem wygląda bajecznie
OdpowiedzUsuńPiersióweczka świetna, nic mnie w niej nie razi :) I zaintrygowałaś bardzo
OdpowiedzUsuńCudna!!!Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńpiekne jesienne buteleczki milo jest dostac takie cudo
OdpowiedzUsuńNie zwróciłabym uwagi na urwany ogonek gdybyś o tym nie napisała. :) Bardzo mi się podoba, a nalewki domowe to i moja rodzinna tradycja.
OdpowiedzUsuńcudne jesienne klimaty, a w środku jakaś słodka,rozgrzewająca naleweczka, można iść przez jesień i zimę :)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci wyszło :)
OdpowiedzUsuń